

(edytuj w module Customer Reassurance)
(edytuj w module Customer Reassurance)
(edytuj w module Customer Reassurance)
Co minutę do oceanów i mórz trafia kontener plastikowych śmieci, każdy Europejczyk produkuje ich rocznie 100 kg. Plastikowa foliówka powstaje w ciągu niespełna sekundy, używamy jej średnio przez 12 minut, a rozkłada się przez… 300‑400 lat. O tego typu torebkach nie powinno się mówić „jednorazowe”, a „wieczne”…
Szacuje się, że plastik stanowi 70% zanieczyszczeń mórz i oceanów. Pływa w nich około 150 mln ton plastikowych odpadów. Ekolodzy ostrzegają, że w 2050 roku może ich być więcej niż ryb. Dosłownie i w przenośni – toniemy w oceanie plastiku. Gigantyczne wysypisko na Oceanie Spokojnym, zwane Wielką Pacyficzną Plamą Śmieci (pojawił się nawet pomysł, żeby ustanowić ją odrębnym państwem) waży więcej niż 43 000 dużych samochodów osobowych. Zajmuje powierzchnię pięciokrotnie większą niż Polska. Śmietnisko składa się z 1,8 biliona kawałków plastiku różnej wielkości.
Pod wpływem słońca, wody i wiatru ropopochodne polimery, z których zbudowane są tworzywa sztuczne, rozpadają się na ziarenka, często tak małe, że niewidoczne gołym okiem. Dryfują
w wodzie, unoszą się w powietrzu, trafiają do łańcucha pokarmowego zwierząt, a na koniec
również ludzi. Szacuje się, że rocznie przez plastikowe śmieci w morzach i oceanach ginie
ponad milion zwierząt (wciąż mam przed sobą kadr z martwym kaszalotem, w którego żołądku odkryto 40 kg plastiku). Najwyższy czas na radykalne kroki zmierzające do odwrócenia tego samonakręcającego się mechanizmu samozagłady! Na każdym polu. W piersi muszą
solidarnie uderzyć się i producenci, i sieci handlowe, i konsumenci. Niezbędne są zarówno
restrykcyjne, proekologiczne przepisy ze skutecznymi mechanizmami ich egzekwowania, jak
i kampanie społeczne mające na celu podnoszenie świadomości konsumentów.
Na tym ostatnim polu zaczęło się wreszcie coś dziać. W sklepach pojawia się coraz więcej produktów powstałych z przetworzonego plastiku. Wśród nich są bluzy, stroje kąpielowe, pokrowce na laptopy, okulary przeciwsłoneczne drukowane w technologii 3D i buty. Sam Adidas sprzedał w ub.r. milion par butów wyprodukowanych z plastiku wyłowionego z oceanu. Na każdą parę wykorzystano średnio 11 plastikowych butelek. Do 2024 roku wszystkie buty Adidasa będą powstawać z plastiku, który do tej pory zatruwał środowisko. Zadanie nad wyraz ambitne, gdyż gigant sprzedaje rocznie 450 mln par butów.
Podobną drogą poszły wielkie kluby piłkarskie, jak Real Madryt czy Bayern Monachium,
które grają w koszulkach w 35% składających się z surowca pozyskanego z oceanicznych
odpadów. W plastik z odzysku pakuje komputery Dell. Z kolei koncern PepsiCo ogłosił, że do 2030 roku zwiększy udział materiału pochodzącego z recyklingu (rPET) w opakowaniach swoich produktów do 50%. Na razie jest to niewiele ponad 7%...
Niestety, wciąż wielu producentów żywności (np. chipsów) z powodów marketingowych używa znacznie większych opakowań niż potrzeba, zużywając przy tym więcej plastiku niż potrzeba. Trzeba to zmienić i nie wystarczy zwykła samoregulacja branży, potrzeba skutecznych przepisów.
Do problemu wszechobecnych plastikowych odpadów poważniej zaczynają ostatnio podchodzić sieci handlowe, również dyskontowe. To pocieszające, bo właśnie dyskonty, w których niemal każdy produkt jest konfekcjonowany, wprowadzają na rynek najwięcej plastiku i innych odpadów opakowaniowych. Przykład idzie z zagranicy. W drugiej połowie ub.r. brytyjski oddział Lidla usunął opakowania z tzw. czarnego plastiku w całym asortymencie warzyw i owoców. Z kolei do sierpnia 2019 roku tacki tego typu mają być wyeliminowane w przypadku świeżego mięsa, ryb i drobiu. O co chodzi z tym czarnym plastikiem? O to, że nie można go poddać recyklingowi. Niestety, w polskich sklepach niemieckiego dyskontera czarny plastik wciąż widać na półkach. Podobnie jest w przypadku innych sieci.
Poszczególni detaliści prześcigają się ostatnio w deklaracjach dotyczących działań proekologicznych. Zdaję sobie sprawę z tego, że takie programy muszą być rozpisane na lata, gdyż
wymiana opakowań na bardziej przyjazne środowisku to kosztowny, skomplikowany i długotrwały proces. Byłbym zawiedziony, gdyby handel podszedł do plastiku w ten sposób jak
do jaj z trójką na skorupce. Powszechne były deklaracje, że ta czy inna sieć wycofa takie jajka
z oferty. Komunikat poszedł w świat, wizerunkowy sukces. Tylko między wierszami komunikatu prasowego umknął gdzieś drobny szczegół, że jaja od kur przetrzymywanych w klatkach
znikną dopiero w 2025 czy 2030 roku. Oby z plastikowymi opakowaniami było inaczej.
Póki co na półkach rażą szczelnie owinięte folią owoce (również eko i bio) czy mięso
na plastikowych tackach. A już absolutnym kuriozum była dla mnie reklama Biedronki,
w której w roli głównej wystąpiła plastikowa tacka z zafoliowaną „świeżą rybą” (Pstrąg
Tęczowy marki Marinero) pływająca w wodzie obok żywych ryb… Dramat. Chyba
ktoś w agencji reklamowej nie odrobił lekcji.
Na szczęście są też pozytywy. Biedronka coraz więcej produktów spożywczych oferuje w bardziej przyjaznych środowisku opakowaniach szklanych, zamiast plastikowych. Portugalska sieć stara się ograniczyć plastik w opakowaniach produktów oznaczonych markami własnymi. Dzięki zmniejszeniu gramatury półtoralitrowej butelki PET wody Polaris na rynku pojawiło się w ub.r. o ponad 155 000 kg plastiku mniej. Ostatnio do sprzedaży trafiły też m.in. nowe patyczki higieniczne wykonane z bawełny i papieru, które pozwolą wyeliminować ze środowiska kolejne 334 tony plastiku rocznie. Dodatkowo 10 kwietnia Biedronka wprowadziła do sklepów ekologiczną nowość, torbę typu T-shirt, która została wykonana w 80% z materiałów pochodzących z odzysku.
Do jednego ze sklepów sieci Carrefour w Bydgoszczy można przychodzić od niedawna ze swoimi opakowaniami na owoce, warzywa, ale także wędliny czy sery. Z kolei
w marcu br. niemiecki Lidl przyjął zobowiązanie do zredukowania liczby plastikowych
opakowań marek własnych o 20% do 2025 roku. To ambitny, ale niejedyny cel w tym
obszarze. Również do 2025 roku 100% plastiku użytego do produkcji opakowań marek
własnych będzie można poddać recyklingowi.
W tyle nie pozostaje Ikea, która ogłosiła właśnie, że wycofa wszystkie plastikowe
produkty jednorazowego użytku zarówno z restauracji i bistro, jak i ze sklepowych półek
na całym świecie do 2020 roku. Koncern przy okazji pochwalił się, że już teraz w swoich
sklepach przetwarza 100% odpadów kartonowych, a do 2025 roku zamierza osiągnąć taki
sam poziom przetwarzania plastiku.
W sukurs środowisku poszli politycy, a konkretnie Parlament Europejski, który przyjął dyrektywę „single use plastics”, zwaną powszechnie „plastikową”. Zgodnie z nią, od 2021 roku na terenie UE nie będzie można używać jednorazowych toreb foliowych. Zakaz obejmie też m.in. słomki, patyczki do uszu, talerze i sztućce, rączki do balonów, styropianowe kubki i pojemniki do żywności.
Dyrektywa zobowiązuje również państwa członkowskie do ograniczenia do 2025 roku stosowania małych jednorazowych opakowań produktów spożywczych (tzw. on-the-go) aż o jedną czwartą. Poza tym od 2025 roku plastikowe nakrętki i wieczka będzie można wprowadzić do obrotu tylko pod warunkiem, że będą one przymocowane na stałe do butelek i pojemników. Od tego samego roku wszystkie butelki PET muszą być wykonane co najmniej w 25% z surowca wtórnego, a od 2030 wszystkie butelki plastikowe (niezależnie od rodzaju tworzywa) – w 30%. Co więcej, do końca 2025 roku poziom zbiórki i recyklingu opakowań plastikowych po napojach ma wynieść 77%, a do 2029 roku – aż 90%.
Przyjęcie dyrektywy „single use plastics” jest dobrym krokiem
w stronę gospodarki obiegu zamkniętego. W Polsce zrealizowanie jej wymagań oraz osiągnięcie wyznaczonych poziomów zbiórki
i recyklingu będzie jednak nie lada wyzwaniem. Konieczne będzie
stworzenie efektywnego systemu selektywnej zbiórki odpadów plastikowych oraz ustalenie jasnych zasad jej finansowania.
Jest prawdopodobne, że kaucje za plastikowe butelki pojawią się w Polsce
już w 2020 roku. Minister środowiska Henryk Kowalczyk potwierdził
ostatnio, że rząd pracuje nad takim rozwiązaniem. Rozważane są różne systemy
kaucyjne, nie tylko dla plastiku, ale również dla szkła. – Problemem jest w ogóle nadmierna
produkcja opakowań i trzeba znacznie mocniej włączyć odpowiedzialność producencką – powiedział minister Kowalczyk. Z ponad 5,5 mln ton opakowań wprowadzonych na polski rynek
w 2017 roku około 2,5 mln ton (45%) trafiło do gospodarstw domowych. System depozytowy dotyczyłby jedynie około jednej trzeciej tych opakowań, a więc około 740 000 ton rocznie. Kraje, w których został on wdrożony, odnotowują korzyści w postaci wzrostu poziomu
recyklingu odpadów opakowaniowych, poprawy jakości surowca czy większej świadomości
środowiskowej społeczeństwa. Obecnie z depozytu korzysta 133 mln ludzi w Europie, czyli
nieco ponad jedna czwarta populacji. System funkcjonuje w dziesięciu krajach: Chorwacji,
Danii, Estonii, Finlandii, Niemczech, Holandii, Norwegii, Szwecji, Islandii i na Litwie. Z uwagi na restrykcyjne wymogi prawne w zakresie odpadów opakowaniowych jego wprowadzenie rozważa coraz więcej państw, m.in. Austria, Belgia, Francja, Łotwa czy Wielka Brytania.
Zmiany wprowadzone przez dyrektywę mogą oznaczać dla branży spożywczej trzęsienie ziemi. Wynika to m.in. z ogromnej liczby opakowań jednorazowych wprowadzanych przez producentów żywności do obiegu. Agencja badawcza CMR na zlecenie „Rzeczpospolitej” policzyła, że rocznie jest to około 534 mln opakowań jogurtów, 179,8 mln kubeczków z serkami homogenizowanymi czy 164 mln tacek z wędlinami.
Problem w tym, że opakowanie nie tylko zdobi, ale przede wszystkim – zabezpiecza żywność, zapewnia sterylność, przedłuża termin przydatności do spożycia i chroni przed uszkodzeniami w transporcie. Powinno być przy tym wygodne i lekkie. W obliczu tych wymogów całkowite wyeliminowanie opakowań z tworzyw sztucznych w przypadku producentów napojów, wyrobów mleczarskich czy mięsa i wędlin nie jest niestety realne. Niezwykle trudno o zamiennik, który zachowywałby powyższe zalety i nadawałby się do produkcji na masową skalę. Dlatego w pierwszej kolejności warto skupić się na upowszechnieniu, a tym samym potanieniu technologii produkcji opakowań biodegradowalnych. Pilną potrzebą jest również zorganizowanie efektywnego systemu kaucyjnego, a także opracowanie systemu wytwarzania i obiegu opakowań z recyklingu. Kibicuję i producentom, i handlowi (a nawet politykom), bo każda plastikowa butelka mniej w ekosystemie to duża rzecz.